Translate

niedziela, 7 sierpnia 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 45.

 

 

Dzisiejszy resorakowy zakup, 5 modeli Matchbox i 5 Hot Wheels, wszystkie w cenach nie tyle przyjaznych co zdatnych do zaakceptowania ;)

      Wczoraj przy zwykłych zakupach w hip-markecie, realizując założenie jednego zakupu hobbystycznego w zakresie modeli matchbox, nabyłem faktycznie jeden taki i cztery Hot Wheels-y (wszystkie w okolicach 9 złotych za sztukę, czyli mocno przepłacone). Modele Hot Wheels były jednak całkiem przyjemne i w mojej ocenie fajne. Jeden z jakiejś pokręconej kolorystycznie serii, nawiązujący do barw i form mondrianowskiego De Stijl (i Strzemińskiego również). Dwa inne umocowane w uniwersum DC, to pojazdy nieśmiertelnego Batmana, szczególnie fajne przez pryzmat klimatu starego Corgi Toys, w którego marynacie się maceruje. W międzyczasie na portalu sprzedażowym z ubraniami za 120 zł plus 10 zł kosztów wysyłki, nabyłem około 250 modeli resoraków. Wiadomo, że połowa a może nawet więcej to będzie chiński złom, ale z poglądowych zdjęć wydaje się być ta proporcja całkiem niczego sobie. Sumarycznie w swoim optymistycznym wariancie, zapłaciłem całe 50 groszy za model, jeżeli będzie ten stosunek nieco gorszy i tak przeżyje z radością w sercu i pieśnią na ustach ;)


Teraz jednak o wściekłej, porannej porze jadę na Lodową, największy pchli targ odbywający się co niedziele w Łodzi. Zobaczymy co słoneczny poranek przyniesie ;)
 

Dzisiejszy zakup, Matchbox, Boss Mustang, Nr 44, wzór 1972, Lesney. Widać Klasycznie dla używek tego modelu, brak klapy maski silnika, reszta w bardzo przyzwoitym stanie.

 Zamykając temat giełdy w Łodzi na ul. Lodowej, nabyłem łącznie 10 resoraków w rozpiętości cenowej od 2 zł do 10 (tych ostatnich były 3 sztuki ale to lepsze Lesney-e). A, że na giełdę jeżdżę nie tylko po autka od Matchbox-a, to przywiozłem jeszcze kilka książeczek z bajkami dla dzieci (pierwsze wydania z lat 50 tych i 60 tych, jedna w przekładzie Ireny Tuwim w całkiem niskim nakładzie).
Myślę, że w tygodniu opiszę co dotarło i jak bardzo fajnie mnie to cieszy, bo każdy resorak dla mnie ma to coś szczególnego, co rozstrzyga, że podejmuje decyzję o potrzebie jego posiadania (chociaż to opaczna frazeologia, bliżej jest do tymczasowego współistnienia w zbieżnym czasie i przestrzeni ;).


Tak sobie myślę, że trzeba będzie jeszcze w zakresie dobrej inwentaryzacji, zrobić przemyślaną bazę modeli tych które mam i tych które będę restaurował. Najpierw ogarnę to pewnie podstawowym wpisem, w przypadku już jakiegoś opracowania, machnę od siebie kalkomanie i wzór pudła. Przy tym oczywiście zaimplementuje możliwość uzyskania zestawu naprawczego.

Dzienniki warsztatowe, vol. 72.