Translate

czwartek, 7 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 44.

 

Procarze trochę hellenistyczni, trochę północno-afrykańscy, VICTRIX, 28 mm, WIP.

      Tak słowem refleksji o malowaniu procarzy, bo mam wrażenie, że są nieco inni. Rzeźba ramki VICTRIX mimo że anatomicznie poprawna, z zachowaną dynamiką postaci, staranniejsza w oddaniu detalu niż modele Warlord Games, jest prosta w drobiazg rzeźbiarski. Bez przydatków, z przyjemnymi powierzchniami malarskimi, nie gubi się w szczegółach, o których mi się przypomina, że jeszcze nie zostały pomalowane. Organika, tunika, torba na kamyki i proca to oględnie jedyne powierzchnie, które wymagają nałożenia koloru. Taką bezinteresowną prostotę po dekadzie malowania figurek, zaczyna się doceniać.

środa, 6 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 43

 

Falanga hellenistyczna, Warlord Games, 28 mm.

      Falangici do Basic Impetus zakończeni, trochę zaprawione tarcze obiciem i kurzem, dorobiona podstawka, moją śródziemnomorską posypką, lekko upstrzona dwoma rodzajami trawek (łącznie z białymi kwiatkami). Myślę, że nawet zdjęcia nie oddają jak bardzo ten zestaw wojaków jest fajny, dawno nie zakończyłem tyle fajnych modeli, w konkretnie ogarniętym składzie.

wtorek, 5 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe vol. 42

 

Przykłady kalek nałożonych na tarcze, Warlord Games, 28 mm.

     Refleksji warsztatowych ciąg dalszy, tym razem kalki. Mimo całej mojej kalkowej nieporadności i tego jak bardzo bezsensownie upstrzyłem nimi tarcze moich falangitów, doświadczenie które na tą okoliczność pozyskałem wydaje się bezcenne.

     Użyłem dwóch rodzajów kalek produkcji Warlord Games, obie inne z dwóch różnych zestawów, hoplici i falangici w okresie wojen diadochów i późniejszym. Kalki hoplickie mocno bogatym i urozmaiconym zasobem wzorów (o dziwo kolorów też). Są to folie bardzo ażurowe i wymagają dużej staranności przy nakładaniu. Utrzymują one formę obrazowanego kształtu, zatem nie ma problemu z nagromadzeniem powietrza czy powstającą fałdą przy obłych profilach tarcz. Jedyny mankament to ta ażurowość, jak mamy promieniste słoneczko to musimy uważać z wąsami promieni, bo lubią się podwijać, załamywać i układać w każdy możliwy sposób aniżeli ten pożądany. Z kalkami dla falangitów jest odwrotnie, zobrazowane
są powielaczowe wzory słoneczek, które nadrukowane zostały na jednolicie kolistej foli. To powoduje przy sferycznych profilach tarcz, problem z ułożeniem kalki na powierzchni. Naddatek foli na krawędziach, zauważalnie ją plisuje, dopiero przy upierdliwym rozprostowywaniu pędzelkiem i po wysuszeniu uzyskujemy efekt zbliżony do pożądanego.

        Na koniec warto przyznać, że jakie by te kalki nie były i jak upierdliwie sie nie nakładały fajnie, że są. Dzięki nim jest nieco mniej pracy z efektem nie osiągalnym przy malowaniu "z ręki".

 

poniedziałek, 4 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 41.

 

Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

       Chyba jestem bliżej końca pracy nad falangitami, niż się spodziewałem. Trochę może za szybko przyklejeni do podstawki, ale miałem taką nikczemną potrzebę i tyle. Na podstawce położona szpachla niwelująca do wyschnięcia, co by następnie obsypać podstawkę moją innowacyjną posypką. Dzisiaj już chyba tego nie zrobię. Na sam koniec, dokleję trawki, trochę podniszczę tarcze i delikatnie przykurzę je pigmentami. Teraz myślę sobie co dalej, bo jakoś chcę ten wózeczek kopalniany pchać do przodu. Będzie chyba lekka piechota peltaści, albo skład kreteńskich procarzy, na co się zdecyduje, zobaczymy.

Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

 

Dzienniki warsztatowe, vol. 40.

 

Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

Progres pracy z tymi moimi nosicielami sarris, chociaż teraz wiem jak bardzo nie na miejscu jest to moje dokonanie modelarskie z urozmaiconymi tarczami w hoplickie wzory. Nie wierzę co prawda w mundurową standaryzację wojska hellenistycznego, niemniej jednak wychodzi mi, że zręczniej wyglądali by z jednakowymi tarczami w słoneczka, bo delfinki wydają się mocno za fikuśne ;) Szereg z tyłu otrzyma już docelowo jedną peltę z pegazem i cztery w słoneczka i to takie mocno już z sobą tożsame. Będzie to skład falangitów ostatniego rzutu, a montuje ich cztery składy po 10 szt., także pewnie tą estetykę zdążę jakoś grzecznie poukładać i zrobić to moje wojsko z zachowaniem jakiejś zwyczajowej stosowności.


piątek, 1 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 39.

 

Ostatnia dostawa od VICTRIX - a, to kompletuje w jakimś stopniu zestawy wojsk antycznych, które gdzieś tak sobie pokątnie tworze.

      Dużo rzeczy za mną i sił brakuje by o tym wszystkim pisać, ale w zakresie istotności hobbystycznych trzeba wspomnieć o wczorajszej przesyłce, co to ją miałem przyjemność odebrać. Pudło z trzema zestawami od VICTRIX, w krórym były słonie hellenistyczne, perscy łucznicy i ciężka jazda macedońska.

      Urzekł mnie zestaw słoni w czterech wariantach nacji, które mogły się nimi posiłkować. Mamy możliwość złożenia składów Ptolemeuszy, Numidyjczyków, Kartagińczyków i Rzymian oczywiście tych republikańskich. Jakościowo modele mistrz, chociaż jak to trochę z VICTRIX -em, zachowana doskonale poprawność warsztatowa, brak jednak takiego naturalnego charakteru, który często wydobywany jest z rzeźby braci Perrych. Szczególnie moc poprawności detalowej, można dostrzec na kolczudze żołnierzy rzymskich, których struktura ogniw pozostaje zniewalająco ażurowa.

     Innym zestawem są perscy łucznicy, bo ubzdurałem sobie, że potrzebuje dużo piechoty miotającej. W systemie Basic Impetus, który nie jest tak figurkożerny, dla jednego zestawu łuczników wystarczy około 5 - 6 modeli. Mam zatem wrażenie, że chyba nieco przesadziłem z ilością kupionych Persów, których łącznie jest 30. Mam jeszcze z tyłu głowy procarzy kreteńskich, których ze dwa zestawy ogarnę z box-u greckich peltastów (ok. 8 szt.).

Co do modeli nie mam zdania, będę ich robił na czasy Achemenidów i nieco późniejsze, bardziej zhellenizowane. Mają fajne pozy, są jakościowo bardzo poprawni, lekkie nadlewki w okolicach nóżek do łatwego usunięcia, zatem ogólnie bardzo spoko

     Ostatnim dość ciekawym nabytkiem jest ciężka jada macedońska/ hellenistyczna. Jak już zaznaczyłem mamy tam dwa warianty etniczne i czasowe, rozróżnione estetyką główek. Jest ich 12 sztuk, zatem wyjdą mi dwa oddziały kawalerii i dwóch jeźdźców do kompletu z czymś innym. Co ciekawe mam wrażenie, że wyjątkowo z tymi modelami jest coś nie tak. Chodzi mi o przerysowaną plastykę profilu pancerza i może to, że ci żołnierze obwieszeni są przydatkami jak choinka przy lepszych świętach. Pancerze klasyczne, stylizowane układem mięśni męskiego torsu blachy, w moim odczuciu przy tych modelach mają zbyt wyrazistą rzeźbę. Do tego trochę nienaturalnie masywne płaszcze, które inspirują mnie do pominięcia tego detalu przy montażu figur. Ostatnią wątpliwością są pełnowymiarowe niemal, hoplickie tarcze, które w przypadku kawalerzysty potrzebującego nieco więcej równowagi i swobody ruchu, wydają się mocno nie na miejscu. Nie chcę podejmować dyskusji merytorycznej o historyczności technikaliów wojskowości hellenistycznej, bo jest jest to poza moim zasięgiem, to jednak całość przydatków na tych modelach nie do końca mi gra.

      Doszły mi jeszcze trzy zestawy kalek hoplickich od Warlord Games, chyba z wyfiletowanych pudełek, z których modele poszły "na ramki" (trochę jak sprzedaż wódki na kieliszki). Fajne, mocno zróżnicowane, określającą bogatą ikonografię, z całą pewnością do zastosowania na tarczach i proporczykach budowanych składów.


Dzienniki warsztatowe, vol. 72.