Translate

środa, 21 grudnia 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 49.

 

Procarz, Kartagina, manufaktury VICTRIX, 28 mm.
 

         Kolejny z dokończonych procarzy (sumarycznie 4 z ośmiu) od VICTRIX-a w wymiarze 28 mm, Wstępnie malowany kontrastami, coś jednak nie wyszło i musiałem przemalować. Gruby pędzelek nie ogarną drobiazgów, ale ciągle mam wrażenie, że cały czas oczekuje na pędzel, który będzie mi pasował tak absolutnie. Jak dotąd maluje mocno przypadkowymi pędzelkami i mam wrażenie, że jakoś nie jestem wstanie ogarnąć tego jedynego. Ale tak w biegu za inną refleksją, wychodzi mi, że przy tym malowaniu szukam przyczyn swoich słabych osiągów przy jakości malarskiej ;)


poniedziałek, 19 grudnia 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 48.

 

Balearski procarz, Victrix, 28 mm.
 

       Wymęczony, trzeci z cyklu procarzy (zostało jeszcze pięciu), manufaktury VICTRIX, 28 mm. Malowanie takie sobie, chyba nawet zbyt słabo jeżeli chodzi o poziom narzucony rzeźbą. Figurka wymodelowana jest prosto, minimalistycznie co oczywiście nie umniejsza estetyce i w przypadku kiedy malarz mierzy się z takim modelem, można byłoby wysilić się malarski trochę bardziej. Zachowałem się też przy moich modelach procarzy mocno niekonsekwentnie, wyposażyłem figurki w małe, okrągłe tarczki, ale wydają się być bez sensu, kiedy nie ma wojownik przytroczonej jakiejś broni białej (myślę, że przewodnia myśl przewidziała jakieś krótkie meczyki dla każdego procarza).

sobota, 17 grudnia 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 47

 

Podstawki 2,5 x 2,5 obstalowane modelami od VICTRIX (Rzym republikański).

        Pogubienie i pewien chaos wkradł mi się w życie, trochę niestety do tego jeszcze refleksyjny. Wyszło mi, że Inpetusowe podstawki zbiorcze nie leżą mi tak jak te, które odpowiadają pojedynczej postaci. Skoro tak wyszło to nie myśląc dużo (wiadomo, myślenie boli) zamówiłem od sprawdzonego sprzedawcy, sporo podstawek pojedyńczych, co by później móc je dopasować z czymś co będzie względnie odpowiadało jakiemuś systemowi gry bitewnej. Okazało się, że teraz podstawki nie pasują ani do Impetusa ani do Hail Caesar, bo skala podstawek w tych systemach kalibruje wymiar 2 x 2 cm. Podstawki wydają się zatem za duże i nie pasują do niczego, oprócz ... tych właśnie modeli. Figury manufaktury VICTRIX mają na tyle zręczną skalę, że wprost cudownie komponują się z takim wymiarem podstawki, a przy ich zwartym połączeniu nie zachodzi problem spasowania modeli w linii.

        Nigdy pewnie nie zagram tymi modelami, w sumie mają tylko ładnie wyglądać, zatem czemu nie na podstawkach 2,5 x 2,5 ;)


czwartek, 15 grudnia 2022

Dzienniki warsztatowe, vol 46

  
Procarze, Kartagina, praca w toku.

      Podszykowane modele do umieszczenia na podstawkach. Malowani z dużą opieszałością ale i determinacją, że nie napocznę niczego innego jeżeli nie zakończę składu ośmiu procarzy. Ubzdurałem sobie dwa warianty, balearscy i kartagińscy, także poszło nacyjnie, ale mogłem, ponieważ w zestawie ze słonikami również od VITRIX a, były właśnie takie zręczne główki. Malarsko niezręcznie, z brakiem skilla i staranności, ucieszę się jednak jeżeli również i te modele będę mógł postawić na półce żołnierzy pomalowanych.


niedziela, 7 sierpnia 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 45.

 

 

Dzisiejszy resorakowy zakup, 5 modeli Matchbox i 5 Hot Wheels, wszystkie w cenach nie tyle przyjaznych co zdatnych do zaakceptowania ;)

      Wczoraj przy zwykłych zakupach w hip-markecie, realizując założenie jednego zakupu hobbystycznego w zakresie modeli matchbox, nabyłem faktycznie jeden taki i cztery Hot Wheels-y (wszystkie w okolicach 9 złotych za sztukę, czyli mocno przepłacone). Modele Hot Wheels były jednak całkiem przyjemne i w mojej ocenie fajne. Jeden z jakiejś pokręconej kolorystycznie serii, nawiązujący do barw i form mondrianowskiego De Stijl (i Strzemińskiego również). Dwa inne umocowane w uniwersum DC, to pojazdy nieśmiertelnego Batmana, szczególnie fajne przez pryzmat klimatu starego Corgi Toys, w którego marynacie się maceruje. W międzyczasie na portalu sprzedażowym z ubraniami za 120 zł plus 10 zł kosztów wysyłki, nabyłem około 250 modeli resoraków. Wiadomo, że połowa a może nawet więcej to będzie chiński złom, ale z poglądowych zdjęć wydaje się być ta proporcja całkiem niczego sobie. Sumarycznie w swoim optymistycznym wariancie, zapłaciłem całe 50 groszy za model, jeżeli będzie ten stosunek nieco gorszy i tak przeżyje z radością w sercu i pieśnią na ustach ;)


Teraz jednak o wściekłej, porannej porze jadę na Lodową, największy pchli targ odbywający się co niedziele w Łodzi. Zobaczymy co słoneczny poranek przyniesie ;)
 

Dzisiejszy zakup, Matchbox, Boss Mustang, Nr 44, wzór 1972, Lesney. Widać Klasycznie dla używek tego modelu, brak klapy maski silnika, reszta w bardzo przyzwoitym stanie.

 Zamykając temat giełdy w Łodzi na ul. Lodowej, nabyłem łącznie 10 resoraków w rozpiętości cenowej od 2 zł do 10 (tych ostatnich były 3 sztuki ale to lepsze Lesney-e). A, że na giełdę jeżdżę nie tylko po autka od Matchbox-a, to przywiozłem jeszcze kilka książeczek z bajkami dla dzieci (pierwsze wydania z lat 50 tych i 60 tych, jedna w przekładzie Ireny Tuwim w całkiem niskim nakładzie).
Myślę, że w tygodniu opiszę co dotarło i jak bardzo fajnie mnie to cieszy, bo każdy resorak dla mnie ma to coś szczególnego, co rozstrzyga, że podejmuje decyzję o potrzebie jego posiadania (chociaż to opaczna frazeologia, bliżej jest do tymczasowego współistnienia w zbieżnym czasie i przestrzeni ;).


Tak sobie myślę, że trzeba będzie jeszcze w zakresie dobrej inwentaryzacji, zrobić przemyślaną bazę modeli tych które mam i tych które będę restaurował. Najpierw ogarnę to pewnie podstawowym wpisem, w przypadku już jakiegoś opracowania, machnę od siebie kalkomanie i wzór pudła. Przy tym oczywiście zaimplementuje możliwość uzyskania zestawu naprawczego.

czwartek, 7 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 44.

 

Procarze trochę hellenistyczni, trochę północno-afrykańscy, VICTRIX, 28 mm, WIP.

      Tak słowem refleksji o malowaniu procarzy, bo mam wrażenie, że są nieco inni. Rzeźba ramki VICTRIX mimo że anatomicznie poprawna, z zachowaną dynamiką postaci, staranniejsza w oddaniu detalu niż modele Warlord Games, jest prosta w drobiazg rzeźbiarski. Bez przydatków, z przyjemnymi powierzchniami malarskimi, nie gubi się w szczegółach, o których mi się przypomina, że jeszcze nie zostały pomalowane. Organika, tunika, torba na kamyki i proca to oględnie jedyne powierzchnie, które wymagają nałożenia koloru. Taką bezinteresowną prostotę po dekadzie malowania figurek, zaczyna się doceniać.

środa, 6 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 43

 

Falanga hellenistyczna, Warlord Games, 28 mm.

      Falangici do Basic Impetus zakończeni, trochę zaprawione tarcze obiciem i kurzem, dorobiona podstawka, moją śródziemnomorską posypką, lekko upstrzona dwoma rodzajami trawek (łącznie z białymi kwiatkami). Myślę, że nawet zdjęcia nie oddają jak bardzo ten zestaw wojaków jest fajny, dawno nie zakończyłem tyle fajnych modeli, w konkretnie ogarniętym składzie.

wtorek, 5 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe vol. 42

 

Przykłady kalek nałożonych na tarcze, Warlord Games, 28 mm.

     Refleksji warsztatowych ciąg dalszy, tym razem kalki. Mimo całej mojej kalkowej nieporadności i tego jak bardzo bezsensownie upstrzyłem nimi tarcze moich falangitów, doświadczenie które na tą okoliczność pozyskałem wydaje się bezcenne.

     Użyłem dwóch rodzajów kalek produkcji Warlord Games, obie inne z dwóch różnych zestawów, hoplici i falangici w okresie wojen diadochów i późniejszym. Kalki hoplickie mocno bogatym i urozmaiconym zasobem wzorów (o dziwo kolorów też). Są to folie bardzo ażurowe i wymagają dużej staranności przy nakładaniu. Utrzymują one formę obrazowanego kształtu, zatem nie ma problemu z nagromadzeniem powietrza czy powstającą fałdą przy obłych profilach tarcz. Jedyny mankament to ta ażurowość, jak mamy promieniste słoneczko to musimy uważać z wąsami promieni, bo lubią się podwijać, załamywać i układać w każdy możliwy sposób aniżeli ten pożądany. Z kalkami dla falangitów jest odwrotnie, zobrazowane
są powielaczowe wzory słoneczek, które nadrukowane zostały na jednolicie kolistej foli. To powoduje przy sferycznych profilach tarcz, problem z ułożeniem kalki na powierzchni. Naddatek foli na krawędziach, zauważalnie ją plisuje, dopiero przy upierdliwym rozprostowywaniu pędzelkiem i po wysuszeniu uzyskujemy efekt zbliżony do pożądanego.

        Na koniec warto przyznać, że jakie by te kalki nie były i jak upierdliwie sie nie nakładały fajnie, że są. Dzięki nim jest nieco mniej pracy z efektem nie osiągalnym przy malowaniu "z ręki".

 

poniedziałek, 4 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 41.

 

Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

       Chyba jestem bliżej końca pracy nad falangitami, niż się spodziewałem. Trochę może za szybko przyklejeni do podstawki, ale miałem taką nikczemną potrzebę i tyle. Na podstawce położona szpachla niwelująca do wyschnięcia, co by następnie obsypać podstawkę moją innowacyjną posypką. Dzisiaj już chyba tego nie zrobię. Na sam koniec, dokleję trawki, trochę podniszczę tarcze i delikatnie przykurzę je pigmentami. Teraz myślę sobie co dalej, bo jakoś chcę ten wózeczek kopalniany pchać do przodu. Będzie chyba lekka piechota peltaści, albo skład kreteńskich procarzy, na co się zdecyduje, zobaczymy.

Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

 

Dzienniki warsztatowe, vol. 40.

 

Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

Progres pracy z tymi moimi nosicielami sarris, chociaż teraz wiem jak bardzo nie na miejscu jest to moje dokonanie modelarskie z urozmaiconymi tarczami w hoplickie wzory. Nie wierzę co prawda w mundurową standaryzację wojska hellenistycznego, niemniej jednak wychodzi mi, że zręczniej wyglądali by z jednakowymi tarczami w słoneczka, bo delfinki wydają się mocno za fikuśne ;) Szereg z tyłu otrzyma już docelowo jedną peltę z pegazem i cztery w słoneczka i to takie mocno już z sobą tożsame. Będzie to skład falangitów ostatniego rzutu, a montuje ich cztery składy po 10 szt., także pewnie tą estetykę zdążę jakoś grzecznie poukładać i zrobić to moje wojsko z zachowaniem jakiejś zwyczajowej stosowności.


piątek, 1 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 39.

 

Ostatnia dostawa od VICTRIX - a, to kompletuje w jakimś stopniu zestawy wojsk antycznych, które gdzieś tak sobie pokątnie tworze.

      Dużo rzeczy za mną i sił brakuje by o tym wszystkim pisać, ale w zakresie istotności hobbystycznych trzeba wspomnieć o wczorajszej przesyłce, co to ją miałem przyjemność odebrać. Pudło z trzema zestawami od VICTRIX, w krórym były słonie hellenistyczne, perscy łucznicy i ciężka jazda macedońska.

      Urzekł mnie zestaw słoni w czterech wariantach nacji, które mogły się nimi posiłkować. Mamy możliwość złożenia składów Ptolemeuszy, Numidyjczyków, Kartagińczyków i Rzymian oczywiście tych republikańskich. Jakościowo modele mistrz, chociaż jak to trochę z VICTRIX -em, zachowana doskonale poprawność warsztatowa, brak jednak takiego naturalnego charakteru, który często wydobywany jest z rzeźby braci Perrych. Szczególnie moc poprawności detalowej, można dostrzec na kolczudze żołnierzy rzymskich, których struktura ogniw pozostaje zniewalająco ażurowa.

     Innym zestawem są perscy łucznicy, bo ubzdurałem sobie, że potrzebuje dużo piechoty miotającej. W systemie Basic Impetus, który nie jest tak figurkożerny, dla jednego zestawu łuczników wystarczy około 5 - 6 modeli. Mam zatem wrażenie, że chyba nieco przesadziłem z ilością kupionych Persów, których łącznie jest 30. Mam jeszcze z tyłu głowy procarzy kreteńskich, których ze dwa zestawy ogarnę z box-u greckich peltastów (ok. 8 szt.).

Co do modeli nie mam zdania, będę ich robił na czasy Achemenidów i nieco późniejsze, bardziej zhellenizowane. Mają fajne pozy, są jakościowo bardzo poprawni, lekkie nadlewki w okolicach nóżek do łatwego usunięcia, zatem ogólnie bardzo spoko

     Ostatnim dość ciekawym nabytkiem jest ciężka jada macedońska/ hellenistyczna. Jak już zaznaczyłem mamy tam dwa warianty etniczne i czasowe, rozróżnione estetyką główek. Jest ich 12 sztuk, zatem wyjdą mi dwa oddziały kawalerii i dwóch jeźdźców do kompletu z czymś innym. Co ciekawe mam wrażenie, że wyjątkowo z tymi modelami jest coś nie tak. Chodzi mi o przerysowaną plastykę profilu pancerza i może to, że ci żołnierze obwieszeni są przydatkami jak choinka przy lepszych świętach. Pancerze klasyczne, stylizowane układem mięśni męskiego torsu blachy, w moim odczuciu przy tych modelach mają zbyt wyrazistą rzeźbę. Do tego trochę nienaturalnie masywne płaszcze, które inspirują mnie do pominięcia tego detalu przy montażu figur. Ostatnią wątpliwością są pełnowymiarowe niemal, hoplickie tarcze, które w przypadku kawalerzysty potrzebującego nieco więcej równowagi i swobody ruchu, wydają się mocno nie na miejscu. Nie chcę podejmować dyskusji merytorycznej o historyczności technikaliów wojskowości hellenistycznej, bo jest jest to poza moim zasięgiem, to jednak całość przydatków na tych modelach nie do końca mi gra.

      Doszły mi jeszcze trzy zestawy kalek hoplickich od Warlord Games, chyba z wyfiletowanych pudełek, z których modele poszły "na ramki" (trochę jak sprzedaż wódki na kieliszki). Fajne, mocno zróżnicowane, określającą bogatą ikonografię, z całą pewnością do zastosowania na tarczach i proporczykach budowanych składów.


sobota, 18 czerwca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 38.

 
Kawałek instrukcji w jej części dotyczącej spisu armii, Basic Impetus 2.0.

          Po wstępnej lekturze podręcznika do Basic Impetus v. 2.0, próbuje poukładać sobie misję i wizję działania modelarskiego i jego kontekstu w uwarunkowaniach systemu gry. Jest dziwnie, jestem na początku kreowania profili wojska i mam sporo przestrzeni na jego dostosowanie do wymogu systemu. Zabrałem się też za najbardziej uniwersalną formację wojsk, którą można upchnąć w dość dużej liczbie walczących armii (myślę tu o falandze). Jednak chciałbym, żeby były to wojska kontestujące się w bardziej zawężonych przestrzeniach (tak etnicznych jak i terytorialnych). Fajnie by było mieć np w składzie wojsk ptolemejskich: jednostki tyryjskie, numidyjskie, najemników z Cyrene itp. Spróbuje jednak chyba nieco bardziej uniwersalnie, chociaż do przemyślenia. Przyjemnie było by mieć armię Eumenesa z Kardii czy Demetriusza lub np Syrakuzan Aghatoklesa, może to jest jakaś forma dzielenia się na drobne ale  myślę, że warto by było coś takiego ogarnąć.

         Wracając jednak z powrotem na ziemię, będę ogarniał falangitów (etnicznie), peltastów najemnych (etnicznie), najemnych hoplitów okresu późnego. W następnej kolejności będę potrzebował piechotę miotającą i napocznę przygodę z jazdą. Bazą raczej będą zestawy box-ów od Victrix, możliwie waloryzujące tańszego i monotonniejszego Warlord Games.

 

Dzienniki warsztatowe, vol. 37.

 
Falanga macedońska, Warlord Games, 28 mm.

 
        Modele fajnie już zmierzają do stanu w którym będę mógł umieścić je na podstawkach. Pozostały już tylko wykończenia, które wyciągną kontrast i uszlachetnią malowanie (elementy metalowe sariss, metaliki na hełmach i nagolennikach, detal garderoby). 

        Zaczynam dochodzić do tego jak ogarnąć tarcze, mam co prawda kalki ale są tak bzdetne, że z całą pewnością ich nie użyję. Zatem zostają freehandy, tu inspiracji nie brakuje, ceramika czerwono-figurowa czy rewersy monet z symboliką miast je emitujących. Te ostatnie wyglądają wyjątkowo obiecująco, np taki Efez miał pszczołę (stosunkowo łatwą do odwzorowania na monecie), Rodos głowę Heliosa czy różę, wykorzystywanej często jako pieczęcie na amforach, Ateny sowę i tak można jeszcze długo. Można też odwołać się do innych symboli, Ptolemeusze mieli swojego orła, Seleucydzi z Antiochią nad Orontesem mieli personifikacje rzeki, zatem masa symboliki do zastosowania na tarczach falangitów. Tym bardziej, że byli to Hellenowie z pochodzenia i korzeniami z różnych greckich miast, zawsze mogła pozostawać jakąś nostalgiczna słabość, która odniosła by się do lepszego wzoru jaki mógł by się znaleźć na tarczach. Lepiej, można by spróbować robić falangi trochę etniczne (attycki, korynckie, tesalski itp). Żeby nie było wszystko zbyt oczywiste, można wpleść w etniczność gorgony, maski teatralne czy motywy ocierające się o system wierzeń. Zatem jak sami widzicie możliwości jest wiele, coś się wybierze ;)

czwartek, 16 czerwca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 36.

Macedonian Hypaspists, VICTRIX, 28 mm.


         Tak ostatnio wyszło trochę zbyt pochopnie i bez pokrycia w tempie malowania tych moich modeli. Cały czas próbuje zmęczyć malowanie pierwszej dziesiątki falangitów macedońskich (zostało jeszcze 30 do wymalowania oraz dodatkowa piechota lekka ze składem ośmiu procarzy - koło 50 modeli). Zatem tak dla wsparcia prawideł zjawisk zachodzących w tym nieumiarkowanym zbieractwie, dokupiłem zestaw Macedonian Hypaspists, 28 mm, manufaktury Victrix-a. To kolejne 24 modele, ciężkiej piechoty macedońskiej, która dla odmiany wobec falangitów z sarissami, posługuje się w walce wręcz nieco krótszymi włóczniami. Pancerze hellenistyczne, większe bogactwo detalu i wysmakowania w porównaniu z modelami Warlord Games, z możliwością wzbogacenia monotonnych falangitów o dodatkowe główki. Wyjdą z tego zestawu dwa oddziały ciężkiej piechoty, plus jakieś drobne urozmaicenie do nosicieli saris. 

         Koncept gry w systemie Basic Impetus nabiera mocno konkretnych kształtów, ponieważ właściwą okolicznością tych moich zakupów był podręcznik systemowy w języku polskim. Możliwe, że otworzy on koncepcję budowy armii dla poszczególnych nacji według wskazanego tam schematu. Zależy mi na dobrym umocowaniu jednostek w czasie i według terytorium, co umożliwi stworzenie kolekcji, którą można by rozegrać możliwie dużo, historycznie poprawnych bitew. Myślę, że jest to możliwe nawet jeżeli, owe armie będą miały wyłącznie charakter eksponatu stanowiącego element dekoracji leżącej na półce.

Dzienniki warsztatowe, vol. 35.


Stara praca, turecki janczar, manufaktury Zvezda, 1/72.


     Wracając do posypki i jej waloru estetycznego, spróbowałem ogarnąć nią podstawkę tureckiego janczara, manufaktury Zvezda, 1/72. Za dobrze nie wyszło, małą powierzchnia, mały kontrast elementów na podstawce (tak w zakresie koloru, jak i kształtu), a do tego jak na skalę 1/72 wszystko jest za duże (może 28 mm będzie prezentować się lepiej). Do tego sama mieszanka została wzbogacona piaskiem, który jako że jest nieco cięższy, mimo mieszania osadza się w dolnych warstwach i mam wrażenie, że nie  wykonuje swojej pracy jak należy. 

      W sumie to sobie tak myślę, że realny efekt tej posypki będzie można ocenić dopiero, po zastosowaniu jej na większej płaszczyźnie już na docelowej podstawce pod jednostki do Basic Impetus.

środa, 15 czerwca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 34.

 

Eksperymentalna posypka modelarska własnej produkcji, wariant śródziemnomorski, do modeli 28 mm.
 

       Krótka refleksja o posypkach modelarskich. Podpatrzyłem takiego gotowca u kogoś, na jakimś blogu i mi wyszło, że nie muszę specjalnie męczyć się z robieniem podstawki scenicznej i jej malowaniem, jeżeli wcześniej przygotuje stosowną mieszankę i będę się nią konsekwentnie posługiwał. Dwa rodzaje posypki modelarskiej o różnej gramaturze (niestety w kolorze szarym, takim marmurowym), trochę zwykłego, odsianego piasku (w barwie ciemnych żółcieni), pigment od MIG-a (P041) oraz ze smakiem dodana trawka (najdrobniejsza możliwa Faller-a), efekt jak na zdjęciach. Myślę, że źle nie jest, tylko jeszcze jazda próbna na modelach :)

Eksperymentalna posypka modelarska własnej produkcji, wariant śródziemnomorski, do modeli 28 mm.


środa, 8 czerwca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 33.

Wojny diadochów w historycznej warstwie tradycji hellenistycznej, odgrywają szczególną istotność. Jako pośmiertne igrzyska spóścizny Aleksandra III Macedońskiego, określały szczególną dynamikę zmian politycznych, społecznych, kulturowych a swoim zasięgiem obejmowały cały przez Greków pojmowany świat zamieszkały a i trochę tego, który poza niego wykraczał.

Osobie chcącej pobawić się w wargaming historyczny, oparty o kontekst wojen diadochów i tego co działo się później, bez  wnikania w przestrzeń źródła historycznego, polecam książkę wydawnictwa, którego może ideowo nie szanuje (bo niejednokrotnie wydaje gówno), ale jak wszędzie zdarzają się perełki. Klejnotem przystępności wiedzy o czasach wojen diadochów jest przyjemna, przyzwoicie czytelna i nie uchylająca się od merytoryki, praca Pana Michała Piekarskiego, Gabiene 317 r. p. n. e. Nie przesadzony rys historyczny określa dobry kontekst opisywanych wydarzeń, poukładanie tematyczne fajnie domyka szufladki z wiedzą, do której w sposób nieskomplikowany możemy powrócić wg potrzeb. Rys historii wojskowości hellenistycznej nie wyrokuje zdarzeń niepewnych, a przypuszczenia nie stają się mimowolnie pewnikami. Dobrze opatrzony przekaz warsztatem edycyjnym i bibliograficznym również nie przesadzonym jak na rozmiar i formułę książki. Praca wciąga, uczy i nawet trochę refleksi, z przyjemnością się ją doświadcza szczególnie kontekstując modelarsko wargamingowe działanie. W sumie, więcej nie trzeba.

wtorek, 7 czerwca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 32.

Trochę półkowych książek stanowiących mały fragment zbioru źródeł o antyku, szczególnie tym hellenistycznym.

           Powracając do zabawy czasami antycznymi, odkurzyłem kluczową w zakresie literatury polskiej traktującej o helleniźmie, książkę E. Wiprzyckiej, B. Bravo, Historia starożytnych Greków, Tom 3. W cudownie opracowanej warstwie bibliograficznej, autorzy przypomnieli mi sylwetki i prace historyków antycznych, którymi kiedyś się interesowałem, do tego stopnia, że posiadam już niemal bibliofilski zasób książek związanych z tematem. Pliniusza Historię naturalną wydawnictwa lipskiego z 1812 roku, czy polski wyciąg z pracy tego autora wydawnictwa Ossolińskich. Gdzieś jeszcze trafił się Athenaios z Nauckratis, Kurcjusz Rufus i inni w bardziej już uwspółcześnionych odsłonach. Dobrym odniesieniem do literatury antycznej, szczególnie jej historycznych chociaż nieco krótszych form, był periodyk PWN-u, Meander. Tam można było znaleźć teksty nie
publikowane nigdzie indziej, bez szansy na ich udostępnieniu szerszej grupie odbiorców.

         Dzisiaj zajrzałem na portal skrywający w sobie moc literatury w freewolnym dostępie i odnalazłem rzeczy nieprawdopodobnie ważne, a niektóre nawet pierwszej świeżości. Dawno się dziwiłem, dlaczego nie było dobrego, całościowego przekładu Diodora Sycylijskiego, jednej z ważniejszych postaci antycznej historiografii okresu hellenistycznego. Dziś mnie olśniło, że Diodor już chodzi na rynku i to w najlepszej swojej odsłonie z potężnym warsztatem edytorskim. Byłem pod wrażeniem, że już mogę, że czytam, że współobcuje. Tym bardziej, że mówimy tu o pośrednim przekładzie historii Hieronima z Kardii, powielanego w dużych fragmentach przez Diodora.

        Cieszę się, że doczekałem czasów dobrego dostępu do tej klasy literatury. Myślę, że mimo tych wszystkich aplikowanych przez rodzaj ludzki niefajności, to jest cholernie pozytywne i bardzo ważne.

czwartek, 2 czerwca 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 31.

Projekt Polibiusz (nazwa robocza).

To pomysł na aktywny skrypt ze źródła w ujęciu chronologii, miejsca, osób i zdażeń. Nie zamierzam źródeł poddawać analizie krytycznej, bo robią to lepsi, bardziej zależy mi na możliwej dostępności do informacji, w zakresie przyjemnej interakcji multimedialnej. Czyli prezentowane by było źródło z notą edycyjną (przypisem).

Polibiusz jako pierwszy, Pauzaniasz, Herodot a później cała reszta.

Robota jest kosmicznie tytaniczna i fchuj złożona.

Elastyczna chronologia w układzie datowania względnego (bo w sumie każde jest względne) względem różnych punktów odniesienia. Mamy np wydarzenie datowane okresem sprawowania urzędu (konsulat, archonat itp), odniesieniem do innego wydarzenia (np lata od bitwy), odniesienie do systemów datacji antycznej (np system liczenia wg olimpiady w układzie czterolatki) i wiele, wiele innych (np tak trochę stratygraficznie czyli w nieostrym następstwie zdarzeń).

W zakresie miejsca, ważna jest orientacja wg punktów orientacyjnych np ośrodków miejskich, terytorialnych przy uwzględnieniu zmiennych w czasie i sytułacji politycznej.

Osoby są bezpośrednio zaplecione z miejscem, czasem i zdarzeniem.

Wszystko sprowadzić należy do stworzenia aktywnego skryptu, z możliwością implementacji w/w czterech grup danych i możliwości ich obróbki i przetworzenia.

Data - miejsce - osoba - zdarzenie,

Docelowo chciałbym ogarnąć taki system arkusza aktywnego dla zabytków z dziedziny historii sztuki. Są przekazy źródłowe, które docelowo zajmują się przedmiotem kultury materialnej i ich wytwórcą np Pauzaniasz z Wędrówką po Helladzie czy słynne, renesansowe opracowanie Vasariego. Doszła by do powyższego zestawu dodatkowa cecha, opis zabytku oraz obraz tego co ewentualnie z niego pozostało. Nie chciałbym jednak, żeby była to karta inwentarzowa zabytku, bo trochę nie o to tu chodzi. Muszę nad tym jakoś fajnie pomyśleć.

Niestety jeżeli chodzi o jakąś docelowość projektu, to niestety raczej realistycznie nie dojdzie ona do skutku. Mimo moich mnogich rozważań mocno teoretycznych, brak mi czasu, umiejętności i zasobów, które można by było zastosować w ich realizacji. A zatem pewnie pomyślę nad jakimś arkuszem, jego parametryzacją i zdolnością przetworzenia, wprowadzę jakiś ograniczony zakres danych i ... dokonam zręcznego zaniechania ;)

wtorek, 31 maja 2022

Dzienniki warsztatowe, vol. 29.

Dwie istotności w przestrzeni warsztatowej. Skompletowałem, przygotowałem i zacząłem wstępnie malować pozostałą szóstkę falangitów do squadu impetusa armii hellenistycznej. Zakupiłem pudło od Victrix - a z lekką piechotą grecką, co jest o tyle istotne, że ma ono w sobie również zestaw żołnierzy miotających. Zestaw zresztą monstrualny, bo zawiera 56 figurek w tym 48 peltastów oraz 8 procarzy.

Kawałek malowania przede mną, jak skołuje hajs będę potrzebował hetajrów, takich macedońskich włóczników z peltami, łuczników i słonie. Trochę później ogarnę jazdę lekką i ciężką. Na sam koniec kontyngenty obce.

Mam ten cholerny Rzym cezariański od Warlord Games, taki trochę mniejszy wymiarem do zestawów Victrix, będę go malował pod impetusa, ale tak mocno niezobowiązująco. Skupię się nad wcześniejszym lub nieco późniejszym okresem rzymskiej dominacji - będzie z pewnością ciekawiej i z większym asortymentem przeciwników.

Wczoraj trochę popędziłem samo malowanie, utrwaliłem sobie schemat zastosowania kontrastów od Citadel i pracę nad ułożeniem kolorów do falangitów ptolemejskich. Zastanawiają mnie tarcze, bo też będę je musiał ogarnąć. Myślę nad miksem konceptu malarskiego, tj freehandy połączone z zastosowaniem kalek. Z jednej strony klasyczne wzory wypukłych pierścieni i półpierścieni, trochę ptolemejskich orłów, no i słoneczka. Pozbieram klasyczne motywy z rewersów monet greckich i pieczęci amfor, takich jak np sycylijska pszczoła czy rodyjska róża, a nawet palmy z syryjskich szekli. Tarcze były zbudowane z drewna obitego blachą z brązu, po wewnętrznej stronie obicie skórzane. Malarsko postaram się zachować tą technologiczną konwencję, gorzej bo metaliczne brązy mogą być za ciemne na dobry graf malowany z ręki (do przemyślenia).

Dzienniki warsztatowe, vol. 30.

Skład falangitów do Basic Impetus, zestaw Macedonian Phalangites, 28 mm, Warlord Games.


     Dokończyłem malowanie farbą bazową ciałek pozostałych falangitów, brązowym kontrastem ogarnąłem sandały i metalicznym brązem pokryłem hełmy i nagolennice. 

     Nie będę w tak oczywisty sposób moczył figurki w washu, postaram się to zrobić jakoś metodycznie, z głową i może z nieco większą finezją. Nie lubię tego wrażenia brudu, które w tak bardzo niestabilna sposób daje się odczuć przy rozlewaniu washy. Spróbuję jakoś bardziej starannie i docelowo nakładać ciemniejszy pigment w kontrastowe zagłębienia. Najpierw jednak nałożę fiolety na wykończenia, tj obszycia pancerzy. Jak się uda to może nawet dzisiaj. 

      Pierdolca dostanę od tej muzyki akordeonowej w pętli jednej i to jeszcze mocno skaleczonej melodii (jadę tramwajem, cyganka generuje zbiórkę).  Muzyka łagodzi obyczaje, nic bardziej idiotycznego, inspiruje chęć mordu. 

        Dziś odbieram squad peltastów i ogólnie lekkiej piechoty. Pomyślę jak ogarnąć zestaw w ujęciu tak historycznym jak i mechaniki gry. Refleksjami się podzielę po obejrzeniu zawartości pudełka.

sobota, 26 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 28.

 

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.

    Kiedyś z gazetką serii De Agostini, w prenumeracie lub wydaniu kioskowym, można było nabyć serię plastikowych modeli do gry bitewnej Lord of the Rings, wydanych przez manufakturę Games Workshop. Nadruk na ramce datuje wydanie wzoru figur na 2002 rok. Malowanie autora, który specjalnie nie ogarnia narracji czy historii modeli fantasy, jednak z przyjemnością maluje wszystko na co przyjdzie mi ochota i padło akurat na ten model.

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.

Elf Warrior with sword, 28 mm, Games Workshop, 2002.


poniedziałek, 14 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 27.

 

Oficer, Księstwo Warszawskie, żołnierzyk PRL, wysoki (8,7 cm), PZG, lata 80te.

      Żołnierz /oficer jakiegoś elitarnego batalionu Pułku Piechoty Liniowej, Księstwo Warszawskie, żołnierzyk PRL, wysoki (8,7 cm), PZG, lata 80te. Stan dobry / dobry+/ widoczny ubytek farby, odłamana kita przy nakryciu głowy, brak sygnatury producenta, nr kat. 5/2022.

Oficer, Księstwo Warszawskie, żołnierzyk PRL, wysoki (8,7 cm), PZG, lata 80te.

       Z lepszą identyfikacją formacji wojskowej może być zwyczajnie problem, kolorystyka zwykle zależała od chałupnika i tego jakie farby było dostatecznie dużo, żeby względnie zachować normatywną estetykę modelu. Identyfikacje tego modelu wiążę dwoma przyczynkami, pierwszy to, że w rozmiarówce modeli większych wydano figury w serii dotykające czasów napoleońskich i Księstwa Warszawskiego. Drugim przyczynkiem są epolety (odnoszę się wyłącznie do piechoty formacji liniowych), oczywiście rzeźba może być też mocno przypadkowa, ale epolety nosili oficerowie oraz żołnierze formacji elitarnych ( grenadierzy - czerwone i woltyżerowie - zielone lub żółte).

Oficer, Księstwo Warszawskie, żołnierzyk PRL, wysoki (8,7 cm), PZG, lata 80te.

 


niedziela, 13 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 26.

Grenadier Pułku Legii  Nadwiślańskiej, żołnierzyk PRL, wysoki (9 cm), PZG, lata 80te.
 

Grenadier Pułku Legii  Nadwiślańskiej, żołnierzyk PRL, wysoki (9 cm), PZG lata 80te, nr katalogowy 2/2022. Stan figury dostateczny, widoczne ślady użytkowania (znaczy się - dobrej zabawy), ubytki i zmarszczenia farby, brak sygnatury wytwórcy.

sobota, 12 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 25.

 

Mały Modelarz 1-2/1984, Pancernik Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij, model papierowy.

Tak z lepszym słowem na niedzielę, dzisiaj o kniaziu i jak mi trochę nie wyszło ;)

Od chyba dwóch lat, z wielkimi przerwami składam z zeszytu Mały Modelarz, model rosyjskiego pancernika Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij. Na chwilę obecną to taki przedsmak tego co zamierzam składać i poligon doświadczalny z przestrzenią dla tego co mogę w takim modelu ulepszyć albo dokumentnie spieprzyć. Dawno nie bawiłem się w sklejanie modeli papierowych, a jeżeli to nie były one specjalnie wymagające. Przy pancerniku Potiomkin udało mi się skompletować warsztat, przywrócić zestaw dobrych nawyków modelarskich oraz rozwinąć zasób technik, które mogą efekciarsko taki model zwaloryzować. 

 

Mały Modelarz 1-2/1984, Pancernik Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij, model papierowy.

Przy montażu kadłuba zastosowałem niemal wszystkie możliwe techniki modelarstwa papierowego jakich można było użyć, od impregnacji (Kaponem czy natryskowymi werniksami), przez wklejanie malowanych od wewnętrznej strony szybek w bulajach okrętowych, wypełnienie szkieletu pianką montażową, czy zamalowanie białych krawędzi po nacięciach papieru różnymi barwami farb stanowiących korektę lub wariację barwną. Eksperymentów nie zaniecham, ponieważ już teraz montuje poszczególne szalupy i może się okazać, że w zależności od koncepcji i zamysłu wykonawcy, będą się one odrobinę różnić. Z całą pewnością jednak, dążę do tego, żeby model nabrał przestrzenności i faktury, którą papier trochę wypłaszcza.

 

Mały Modelarz 1-2/1984, Pancernik Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij, model papierowy.

A na koniec, to chyba napiszę że uwielbiam papierowe modelarstwo, szczególnie szkutnicze, a wyjątkowo modele statków i okrętów z przełomu XIX i XX wieku.

Mały Modelarz 1-2/1984, Pancernik Kniaź Potiomkin-Tawriczeskij, model papierowy.


piątek, 11 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 24.

Rycerz (płaski), srebrny plastik, PRL, lata 80te.

O tym, jak miałem pomysł na obrazek w ramce.

      Nieustająco rozrastająca się kolekcja modeli kioskowych żołnierzyków z czasów PRL, inspiruje i prowadzi do mocno spaczonych pomysłów profanacji. Klasyczny, srebrny model płaskiego rycerza, pozwoliłem sobie pomalować (choć właściwie to moje malowanie dopiero jest gdzieś na starcie) w estetyce współczesnego malowania modeli fantasy, które gdzieś nieustająco trące po przerzuceniu wściekłych ton figurek manufaktury Games Workshop.

Rycerz (płaski), srebrny plastik, PRL, lata 80te.

Jak widać, malowanie jeszcze w mocnym WIP - ie, wygodnie bo jednostronnie, przewiduje tego rycerza przymocować do jakiejś estetycznej ramki i powiesić w charakterze dekoracji naściennej.

Rycerz (płaski), srebrny plastik, PRL, lata 80te.


czwartek, 10 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 23.

 

MINSTREL, model do gry TALISMAN, Magia i Miecz.

        Za każdym razem kiedy myślę, że już nie mam o czym pisać, przychodzi do mnie ... TALISMAN, Magia i Miecz. Kupiłem tą planszówkę żeby zacząć od czegoś prostszego w tego typu zabawie. Jej atutem było to, że regularnie dostawałem baty w elektroniczny odpowiednik TALiSMANa, który był stosunkowo prosty i intuicyjnie wymuszał system reguł, bez konieczności szczególnego się zaznajomienia z nimi. Gra jak gra, kupiłem tanio, podstawowy wariant w stosunkowo dobrym stanie. Jednak osobiście o euforię przy tym pudełku, przyprawiły mnie modele. Figurki może specjalnie wyrafinowane nie są, posiadają jednak klimat starego Games Workshop, który niezaprzeczalnie urzeka i przyprawia o miły dreszcz.

       Mam delikatny kryzys nadprodukcji, tak że nie bardzo już wiem w jaki projekt się zaangażować i czy warto ciągnąć ich kilka naraz... jednak te żaby do TALISMANa puszczają oko i wodzą na pokuszenie ;)

środa, 9 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 22.

 

KOWBOJ (wysoki, 7,5 cm), ŻOŁNIERZYK, PRL, PZG, lata 80te.

       Lemoniadowy Joe (zgodnie z oryginałem Limonádový Joe) czyli delikatna parafraza do bohatera czeskiego westernu z 1964 roku oraz nazwa docelowa, którą nadał figurce kowboja mój przyjaciel, od którego dostałem ten model. 

Lemoniadowy Joe, czeski western, 1964 r., plakat.

Kaliber tego kowboja jest tak duży, ponieważ funkcjonuje w żywych wspomnieniach człowieka, którego znam i bardzo szanuje. Zatem siłą rzeczy model jest ważny i zajmuje bardzo szczególne miejsce w mojej kolekcji. Wyjątkowość tego modelu wyróżnia się też jego rozmiarem, to duży model (7, 5 cm), mający współczesny sobie, dużo mniejszy i pospolitszy odpowiednik. Kolorem model adekwatny nazwie, lemoniadowy. Stan figurki dostateczny, widoczne ślady użytkowania, znaczny ubytek farby, brak sygnatury producenta.

KOWBOJ (wysoki, 7,5 cm), ŻOŁNIERZYK, PRL, PZG, lata 80te.


Dzienniki warsztatowe, odc. 21.

 

Kosynier wysoki (7,8 cm), PZG lata 80te, żołnierz pieszych formacji ochotniczych zbrojony w kose bojową (tu jej brak). Insurekcja kościuszkowska 1794.

Na okoliczność uroczystego dnia a przede wszystkim faktu współobcowania z przyjaciółmi najwyższej próby, dostałem dzisiaj obłędny zasób modeli figur czasów PRL, których walor wartości (również tych niewymiernych) trochę mnie przytłoczył. Modele absolutnie niesamowite, niektóre mimo mojego zbierania, pozostawały daleko poza zasięgiem nawet moich wyobrażeń. A teraz stoją przede mną i patrzą.

Kosynier wysoki (7,8 cm), PZG lata 80te, żołnierz pieszych formacji ochotniczych zbrojony w kose bojową (tu jej brak). Insurekcja kościuszkowska 1794.

 Na zdjęciu kosynier wysoki (7,8 cm), PZG lata 80te, żołnierz pieszych formacji ochotniczych zbrojony w kose bojową (tu jej brak). Insurekcja kościuszkowska 1794. Zachowany w stanie dobrym, zwykłe ślady użytkowania, obtłuczenia farby (szczególnie na podstawce, pasie typu kontuszowego i twarzy), model z białego plastiku, nie sygnowany.

Kosynier wysoki (7,8 cm), PZG lata 80te, żołnierz pieszych formacji ochotniczych zbrojony w kose bojową (tu jej brak). Insurekcja kościuszkowska 1794.


niedziela, 6 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 20.

 

Modele do gry FALLOUT, NOWA KALIFORNIA, Galakta (fotografia kradziona - przepraszam).

     Taki już nieco zaawansowany początek lutego, a wstyd przyznać nie wiele tych działań modelarskich zostało w ten czas podjętych. No może wyłącznie w zakresie zakupów, ale to jak mnie najdzie lub zmierzę się z samum sobą przy lepszej okazji handlowej. 

     Ostatnio na okoliczność zakupu dodatku gry planszowej FALLOUT, NOWA KALIFORNIA, wydanego na polskim rynku przez uznanego w swojej przestrzeni wydawcę GALAKTA, doszło do kolekcji całkiem sporo fajnych modeli figur świata postapo z uniwersum gry. Jestem starym graczem, który niemal onanizował się do starych gazet z solucją FALLOUT-a I i II (bo dopiero przy Fallout Tactics, stałem się pełnoprawnym posiadaczem sprzętu komputerowego).

      Same modele powalają, są one skonstruowane trochę inaczej niż te od Games Workshop, mają nieco inna estetykę, nie zmienia to jednak faktu, że ich uszczegółowienie budzi podziw a jakość wykonania pozostaje bez zarzutu. Jak dla mnie w NOWEJ KALIFORNII rządzą dwie dziewuchy i robot, które przyjemną estetyką dają się lubić, mimo ich mocno przemocowego designu.

sobota, 5 lutego 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 19

 

Highlander, Napoleonic wars, DEETAIL, BRITAINS LTD 1971.

      Na okoliczność różnych, bardzo okazyjnych zakupów, dotarł do mnie taki trochę zagubiony w czasie i przestrzeni, zestaw starych, angielskich modeli, które trącą mi nieco egzotyką, ale że świat zrobił się jakiś mniejszy, to tak jakimś zawirowaniem spotkałem je na swojej drodze. Model - zabawka, na metalowej podstawce, sygnowany DEETAIL, BRITAINS LTD 1971. 

 

Highlander, Napoleonic wars, DEETAIL, BRITAINS LTD 1971.

    Forma żołnierzyka, określa nam zabawkę kontekstującą nam czasy napoleońskie, brytyjski Highlander. Uproszczony system koloru, który wyróżnia z formy detal konieczny do zachowania spójności sortu mundurowego, z pominięciem malowania takich szczegółów jak np niebieska manierka czy czarny pojemnik na ładunki prochowe. Pominięto również kolorystyczne wyróżnienia szczegółów wskazujących na przynależność do jednostki (kołnierzyk i kolor tartanu mocno uschematyzowana). Model jakościowo wykonany pięknie, mamy rzeźbą oddany wzór kraty na tartanie i skarpetach, bez zarzutu uformowaną twarz i bardzo wdzięcznie opracowany zestaw przydatków wyposażenia wojskowego. Gdzieś sobie myślę, że intencyjnie producent, chciał nadać większą zdolność użytkową modelu, mocno wykraczającą poza charakter zwykłej zabawki.

Highlander, Napoleonic wars, DEETAIL, BRITAINS LTD 1971.


Dzienniki warsztatowe, vol. 72.