Translate

niedziela, 16 stycznia 2022

Dzienniki warsztatowe, odc. 1.

 

Ostatnio malowany i fotografowany model, francuski fizylier z woltyżerską prochownicą.

       Trochę cisnę parafrazą z Lema, trochę z podkastowych refleksji, ową inspirację Dzienników warsztatowych. Wyszło mi, że mogę, że wypada a i też że trzeba, zachować jakiś ciągły kontekst tego działania, pisemności o tym co teraz, co przede mną. W sumie też dobrze się jest mierzyć z bieżącą walką o systematyczność, o dyscyplinę i czas, który trzeba wyrwać jakoś otoczeniu.

 
Dzisiaj trochę o zdjęciach, bo figurki do zdjęć jakoś inaczej zapozowały, niezwyczajnie wyszły i muszę jakoś inaczej coś zrobić żeby wyglądały tak jak trzeba. Prozaiczna przyczyna, stałem się posiadaczem dobrego, neutralnego (chociaż jak dla mnie zbyt chłodnego) źródła światła, malarsko profesjonalnej (lub chociaż może pół - choć dla mnie to i tak mistrzostwo świata) lampy, która trochę odmieniła moje życie. Jak się okazało życie moich modeli na zdjęciach również.

 
Żeby uzdatnić fotografię do jakiejś publikacji, zmieniałem rozjaśnienie ( bo było jakoś zbyt ciemno), saturacje (bo wychodziło za źółto) i całe życie wydawało się być poukładane. Wczoraj pierwszy raz wykonałem takie zdjęcie, z nowym światłem i doszło do absurdu, żeby było trochę jak kiedyś próbowałem przyciemniać i zwiększać saturacje - to było dziwne. Myślę, że to chyba kwestia przyzwyczajenia, może wypracowania nowej konwencji robienia zdjęć, z całą pewnością jednak nowej rozkminy koncepcyjnej z tym jak ma obrazek wyglądać po mojemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzienniki warsztatowe, vol. 75.