Translate

wtorek, 5 lipca 2022

Dzienniki warsztatowe vol. 42

 

Przykłady kalek nałożonych na tarcze, Warlord Games, 28 mm.

     Refleksji warsztatowych ciąg dalszy, tym razem kalki. Mimo całej mojej kalkowej nieporadności i tego jak bardzo bezsensownie upstrzyłem nimi tarcze moich falangitów, doświadczenie które na tą okoliczność pozyskałem wydaje się bezcenne.

     Użyłem dwóch rodzajów kalek produkcji Warlord Games, obie inne z dwóch różnych zestawów, hoplici i falangici w okresie wojen diadochów i późniejszym. Kalki hoplickie mocno bogatym i urozmaiconym zasobem wzorów (o dziwo kolorów też). Są to folie bardzo ażurowe i wymagają dużej staranności przy nakładaniu. Utrzymują one formę obrazowanego kształtu, zatem nie ma problemu z nagromadzeniem powietrza czy powstającą fałdą przy obłych profilach tarcz. Jedyny mankament to ta ażurowość, jak mamy promieniste słoneczko to musimy uważać z wąsami promieni, bo lubią się podwijać, załamywać i układać w każdy możliwy sposób aniżeli ten pożądany. Z kalkami dla falangitów jest odwrotnie, zobrazowane
są powielaczowe wzory słoneczek, które nadrukowane zostały na jednolicie kolistej foli. To powoduje przy sferycznych profilach tarcz, problem z ułożeniem kalki na powierzchni. Naddatek foli na krawędziach, zauważalnie ją plisuje, dopiero przy upierdliwym rozprostowywaniu pędzelkiem i po wysuszeniu uzyskujemy efekt zbliżony do pożądanego.

        Na koniec warto przyznać, że jakie by te kalki nie były i jak upierdliwie sie nie nakładały fajnie, że są. Dzięki nim jest nieco mniej pracy z efektem nie osiągalnym przy malowaniu "z ręki".

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzienniki warsztatowe, vol. 75.