Translate

niedziela, 24 stycznia 2021

Stojac tak trochę okrakiem

Ratskin, John Blanche.

       Stojąc tak trochę okrakiem, pomiędzy must have, a tylko tyle mogę wydać, kupując jakąś wściekłą ilość modeli wojsk napoleońskich, trochę osierociłem projekt zestawów oldschoolu GW w zakresie modeli do systemu Necromunda. Mam ich nie za wiele, marzą mi się wieloosobowe składy do zaprezentowania w gablotkach i dla tego wczoraj pocisnąłem temat i kilka ich kupiłem. Kosztują nieprzyzwoicie drogo, jak za coś czym się nie najesz i nie napijesz, ale wizja możliwości skompletowania całych gangów do Necromundy, nie pozostawiają większego wyboru. Kiedyś myślałem jeszcze o skompletowaniu tych nowych box-ów, ale na jakimś poziomie pokpiłem sprawę, mam pewnie ze trzy gangi i chyba na razie więcej nie kupię. 

       Tak konkretnie, styczeń zakupowy zamykam dziesięcioma modelami do Necromundy, wszystkie w metalu i absolutny oldschool:

- Cawdor - najbardziej liczny przy zakupie zestaw modeli, dwa nietknięte pędzlem malarza, trzy inne pociśnięte mocną ekspresją i to w takim wdzięcznym zestawie barw lepszego oldschoolu.

- Ratskin - pierwszy model do moich ukochanych szczurzątek i to nie byle jaki, bo mocno zdekompletowany boss, ale zawsze dobrze od szefa zacząć moje to zbieractwo nieumiarkowane.

- Scavvies - przerośnięty przedstawiciel kanibalistycznych mutantów (w mojej kolekcji to już drugi), pędzlem malarza nie tknięty i też wydaje się mu czegoś brakować, bo ma na plecach ponurą dziurę montażową (od czego jeszcze nie wiem, nie sprawdzałem).

     Pozostałe trzy są w drodze, wszystkie z innej parafii, w tym jeden nieprzeciętnie uroczy boss, komplementujący mój niegrzeczny zestaw Necromundy.

      Co więcej postaram się pokazać i napisać, w bardziej sprzyjających okolicznościach, kiedy wszyscy będą w domu (myślę o mojej rodzinie gangsterów z Necromundy) i dobrym czasie, który będę mógł na to znaleźć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzienniki warsztatowe, vol. 75.