|
Kotwica z drobną modyfikacją, detal z gazetki nr 3, Vasa, wydawnictwo De Agostini. |
Tak na okoliczność wzmogłych bardziej refleksji o okręcie flagowym szwedzkiego króla VASY, doszło do mnie kilka osobliwych spostrzeżeń, którymi wypadnie pewnie mi się zmierzyć. Tak na początek, to posiadam zestaw ponad setki numerów z wydawnictwa De Agostini, które składają się na zestaw części do złożenia przedmiotowego modelu. Całość wydawnictwa to około 140 numerów, czyli tak z 30 pewnie mi brakuje, bo nierozważnie na koniec serii, trochę się zdenerwowałem na firmę wydającą publikator, bo m doręczenia pocztowe już nie działały jak trzeba. To były jakieś przesyłki nierejestrowane na awizo, którego mi nie wrzucano do skrzynki, przez co paczki mi uciekały, a faktury do opłacenia przychodziły i wychodziło bez sensu. Do tego jak nie odebrałem, wmawiano mi, że odebrałem i niezręcznie próbowano mi nasłać firmę windykacyjną. To było naprawdę dziwne, co się działo z tymi gazetkami i szkoda, bo z całą pewnością skompletowałbym całość i teraz nie musiałbym się drapać po głowie, jak ogarnąć brakujące numery. Mam co prawda na to pomysł, bo zbierałem to równolegle z ziomeczkiem, który mnie namówił na ten model, zatem będzie z czego zrobić matrycę ornamentu kadłuba, bo to mnie najbardziej boli przy tych wszystkich deficytach.
Do tego zabierając się ponownie za ten model, nie podchodzę do niego już tak ortodoksyjnie jak zamierzałem. Nie będzie mimetycznie, będzie malarsko, bo nie chce mi się uprawiać malarstwa redukcyjnego. Wszyscy to robią i jest nudne. Dobrym przykładem będzie tu kotwica z numeru 3 gazetki. Pierwotnie myślałem, żeby złożyć to co podano w numerze, polakierować część drewnianą jaką bejcą, a kotwicę machnąć czarnym kolorkiem, bo tak byłoby pasownie. Zacząłem jakoś dłubać, zrobiłem okucia na część drewnianą kotwicy, drewno pomalowałem na stare drewno (takim zestawem farbek AK dedykowanemu starym powierzchniom drewnianym), a okucia zamiast w jakiejś miedzi czy w brązie, pomalowałem po swojemu w NMM, zamiast jakimś dedykowanym okolicznością metalizerem.
Też nie zakładam jakiejś spiny, że skończę, bardziej - że chyba skończę, a może nie ;)
Inną rzeczą jest dla mnie to, że VASA jest modelem szczególnym. Widzę go, jako zespół ornamentu ideowego w cudnym kostiumie zaszłości renesansu północnego, z klasą snycerki nieco odbiegającej XVII wiecznym organom w Leżajsku, ale równie interesującej i z całą pewnością ikonograficznie opowiadającą jakąś spójną historie. Spróbuje w to wejść właśnie tak trochę przy okazji i bardziej namacalnie, przy realizacji działania modelarskiego ;)
Przy następnej okazji opowiem o tarczy herbowej i lwach ją obramiających z pierwszego numeru gazetki. Będę te elementy poprawiał i chce je mieć już pomalowane tak jak trzeba ;) No i podzielę się jeszcze refleksją o ułomnościach armatki z numeru 2 gazetki, bo jest ich sporo, a wnioski zawsze te same - sięgać po ŹRÓDŁA.